W zasadzie trudno nazwać je firaneczkami, ale taką pełnią funkcję. Robiłam je latem, ale potem nie mogły doczekać się wykończenia i przeleżały aż do jesieni. W końcu wiszą i cieszą oko.
Zdjęcie nie jest najlepszej jakości, ponieważ robiłam je telefonem. Poza tym dzisiaj buro i ponuro, ale mam nadzieję, że coś widać ;-)
O Matko i Córko , jakie piękne!!! :-)
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podobają -gratuluję umiejętności i cierpliwości :-)
Pozdrawiam serdecznie,Maja
Z ust takiej perfekcjonistki to wielki komplement! Dziękuję!
UsuńŚliczne! I wyobrażam sobie jakie pracochłonne... Więc nie dziwię się ż trochę musiały poczekać na dokończenie... :) Pozdrowionka :)
OdpowiedzUsuńOne czekały tylko na wciągnięcie nitek i wypranie!!! Szczyt lenistwa,co?
UsuńHihi, bywa też i tak ;))))
UsuńPrzepięknie się prezentują!
OdpowiedzUsuńDziękuję! Chociaż był moment,że chciałam je spruć.
UsuńAch jakie piękne!
OdpowiedzUsuńDziękuję Jago!
UsuńNo to jest MAJSTERSZTYK !!! Koronkowa robota- rzec by można! PIĘKNE!!!
OdpowiedzUsuńKoronkowa, koronkowa...
OdpowiedzUsuńDziękuję!
przepiękne są!!! podziwiam!!!
OdpowiedzUsuńPozytywnie zazdroszczę; bajkowe :)
OdpowiedzUsuńMiło mi, pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńMistrzostwo świata nie wierzę, że tak można - CUUUUUUDNE!
OdpowiedzUsuńJa też nigdy nie wierzyłam. Aż spróbowałam.
OdpowiedzUsuńCudownie to wygląda w oknie , fantastyczny wzór,lubię takie.Gęsty ale super.
OdpowiedzUsuń